Jan Michniak (1924-1998) mieszkaniec Nowicy, przez szereg lat zajmował się wyrobem drewnianych łyżek, podobnie jak i jego ojciec (Andrzej) i dziadek; ojciec mieszkającego w Nowicy łyżkarza Stefana Michniaka. Dzięki zachowanemu wywiadowi z 18 listopada 1962 r. przeprowadzonemu przez Halinę Piasecką z ramienia Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej z Lublina [1], do którego udało mi dotrzeć podczas kwerendy dowiadujemy się , że do szkoły uczęszczał przez 4 lata, łyżki nauczył się robić od swojego ojca Andrzeja a samodzielnie zaczął je wyrabiać już w wieku 10 lat.
Przed II wojną światową wyrabiał on następujące przedmioty: kółka do maselniczek, „ocedzaki” do odcedzania kartofli, deski do rąbania mięsa, łyżniki proste i składane.
Fot. 1. Rysunek odręczny Haliny Piaseckiej z 1966 r.
Wykonuje głównie łyżki z drzewa bukowego, które przed II wojną światową kupował głównie z „gromadzkich lasów” i „od Żydów”. Było one wówczas tanie i nie było żadnych trudności z jego pozyskaniem. W latach 60. XX. kupował je od lasów państwowych, robił to na jesieni. Opisuje on proces produkcji łyżek w następujący sposób: całe drzewo rżnie się piłą na klocki takiej długości jaką mają mieć łyżki z nich robione. Klocki „szczypie” się przy pomocy siekiery na mniejsze kawałki zwane „packami”. Z tych pacek wyrabia się łyżki: „obciesuje” się z grubsza siekierą, tak aby ten kawałek drewna przypominał wyglądem łyżkę. Następnie za pomocą ośnika zwanego „obirucznym niżom” struga się trzonek łyżki, wypukłą część łyżki opracowuje się tzw. „dużym niżom” a samo wgłębienie („jadało”) za pomocą riżca.
Fot. 2 Rysunek odręczny Haliny Piaseckiej z 1966 r.
Łyżki wygładzało się za pomocą papieru ściernego zwanego „glanc papierem”. Jan Michniak wyrabiał głównie łyżki warszawskie (dł. całości 40 cm, sam trzonek 30 cm.) i półwarszawskie. Wspominał, że w okresie międzywojennym w Nowicy wyrabiano drobne przedmioty toczone z drewna, były to: grzybki do cerowania pończoch, cukiernice, jajka na Wielkanoc. We wsi zajmował się tym np. Profinij Bihuniak, który wyjechał po wojnie do ZSRR. Pracował on na tokarce nożnej, toczone przedmioty politurował i rzeźbił a skupowane były przez pewnego bliżej nie określonego żyda z Gorlic. We wsi wyrabiano również naczynia bednarskie (Aleksy Szmajda) a także wrzeciona. Te ostatnie zwane po łemkowsku „wieretiena” wykonywano z drzewa jaworowego a samo kółko wrzeciona robiono z olchy. W omawianym okresie międzywojnia wyrabiano w Nowicy także zabawki. Zdaniem Jana Michniaka wyrabiał je np. Teodor Bihuniak, który również wyjechał do ZSRR. Z drzewa osinowego i lipowego wyrabiał różnego rodzaju wózki czy kaczki dla dzieci. Oprócz zabawek wyrabiano także leszczynowe fujarki, zajmowali się tym: Teodor Bihuniak, Andrij Bihuniak, Stefan Karlak – oni również wyjechali do ZSRR. Jan Michniak opowiada, że fujarki były zdobione za pomocą rozgrzanego stalowego druta, wypalano różne wzory, najczęściej kwiatki, drzewka.
Oprócz łyżek wyrabiał on również gonty, latem w lesie a zimą w domu. Wyrabiał je z drzewa jodłowego, buk jest za twardym drzewem do tego typu wyrobów i co gorsze pęka na słońcu. Jodłę rżnie się za pomocą piły na klocki o długości ok. 60 – 70 cm. Dalej te klocki „szczypie” się za pomocą siekiery na deseczki w kształcie klina grubości z jednej strony ok. 3 cm. Przyszłe gonty wykańcza się za pomocą „obirucznego niża”. Charakterystyczny dla gontów otwór przebiegający wzdłuż całej długości zwany tzw. „pahą”, do którego wkłada się kolejny gont, wyrabia się za pomocą narzędzia zwanego „struhem”.
Fot. 3. Rysunek odręczny Haliny Piaseckiej z 1966 r.
Zdaniem Jana Michniaka zarówno przed I wojną światową jak i w okresie międzywojennym wszyscy gospodarze z Nowicy zajmowali się wyrobem produktów z drewna, ci którzy byli bogatsi wyrabiali je jedynie latem, biedniejsi zajmowali się tym rzemiosłem w okresie całego roku.
Podejmując temat tworzenia swego rodzaju spółek produkcyjnych lub handlowych Jan Michniak wspomina, że Andrzej i Jan Potoccy wraz z Andrzejem Bihuniakiem na wspólny rachunek, wyrabiali łyżki (każdy z nich miał wyznaczoną funkcję), sprzedawali a zarobkiem dzielili się po równo. Jan Michniak w latach 1935 – 1943 pracował jako najemnik u Stefana Ferenca, latem pomagał na gospodarce a zimą przy wyrobie przedmiotów z drewna, w tym okresie wykonywał głównie deski do rąbania mięsa. Michniak dostawał wynagrodzenie w cyklu miesięcznym lub rocznym; pamiętał, że początkowo była to kwota 50 zł rocznie a później 100 zł.
Jeśli chodzi o handel drobnymi wyrobami z drewna, zajmowali się tym głównie mieszkańcy innych wsi np. Leszczyn, Jan Michniak wspomina, że w samej Nowicy w okresie międzywojennym zajmowali się tym m.in. Maria Guzik i jej syn Wasyl Guzik. Skupowali oni od mieszkańców te drobne wyroby z drewna i sprzedawali w okresie jesiennym, kobiety kupowały wówczas wrzeciona, z których korzystały, głównie zimą. Chodzili do Smerekowca, Gładyszowa, Banicy, Długiej, Czarnego, Bartnego, Małastowa. Z tego co pamiętał, nosili oni te wyroby w worku przewieszonym przez plecy, przy czym określenie „sprzedawali” jest bardzo na wyrost pieniądze otrzymywali bowiem tylko czasem, przeważał barter: wymieniali przedmioty z drewna głównie na zboże czy len. Innym, który chodził na handel był Biszko Wasyl, wiadomo o nim, że po 1921 r. chodził o do Czech, wychodził z Nowicy, potem szedł przez Smerekowiec, Regietów, granicę aż do Bardejowa. W tej miejscowości było bardzo dużo kupców, którzy wymieniali płótna, różnego rodzaju materiały i nici na nowickie wyroby drewniane. Zdaniem Jana Michniaka osoby handlujące towarami z drewna zarabiali znacznie więcej niż wytwórcy. Można było się na tym zajęciu wzbogacić, zwłaszcza jeśli się jednocześnie produkowało i handlowało, np. Biszko, który właśnie tak robił, kupił sobie przed II wojną światową kawałek ziemi i wybudował „nowe budynki” (został on zabity przez Niemców w czasie wojny). Zdaniem Jana Michniaka nikt na samej produkcji „jeszcze się nie wzbogacił”, zarobione pieniądze wydawano na rzeczy pierwszej potrzeby: sól, naftę, drzewo, ubrania itp.
Fotografie, którą prezentujemy poniżej udostępnił mi, za co serdecznie raz jeszcze dziękuję syn Jana – Stefan, podobnie jak ojciec zajmujący się w przeszłości łyżkarstwem. Fotografia wyróżniająca została wykonana przez Stanisława Cioka.
[1] Badania wykonywane były pod kierunkiem profesora Romana Reinfussa z nieistniejącej dziś Katedry Etnografii i Etnologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Przeprowadzane były w Nowicy, Leszczynach i Kunkowej przez okres 1,5 miesiąca w terminie od maja 1962 r. do lutego 1966 r.