Teodor Karpiak (1907-1995) mieszkaniec Kunkowej zajmujący się oprócz rolnictwa rzemiosłem ludowym – zabawkarstwem i łyżkarstwem. Jego ojciec prowadził gospodarstwo rolne i handlował łyżkami „jeździł z łyżkami na Węgry”, część ich kupował, część robił sam; brat w 1946 r. wyjechał do Związku Radzieckiego.
Teodor Karpiak, fot. z kolekcji Stefanii Hładyk.
Teodor Karpiak, fot. z kolekcji Stefanii Hładyk.
W wieku 18 lat i Teodor Karpiak zaczął handlować i powoli robić swoje pierwsze drobne wyroby z drewna. W ciągu życia sprzedawał zrobione przez siebie: wałki, kule do ucierania maku, tłuczki do ziemniaków, młotki do mięsa, foremki do porcjowania masła, spinacze a także zabawki: skrzypki, fujarki, „trakotki” zwane „rapczała”, kołatki, pukawki, ptaszki na kółkach, taczki.
Wyroby Teodora Karpiaka z kolekcji jego córki Stefanii Hładyk.
Wyroby Teodora Karpiaka z kolekcji jego córki Stefanii Hładyk (to ona je zdobiła).
Oprócz tego cały czas handlował wyrobami cudzymi, skupowanymi od innych rzemieślników. Sam nie mając pola zaczął zarabiać w ten sposób na własne utrzymanie, finalnie po latach zarobił tyle, że mógł kupić sobie 4 ha ziemi. Sprzedawał swoje wyroby na rynkach, jarmarkach, na które jeździł w różne miejsca, np. do Będzina; sprzedawał także w Zakopanem na Krupówkach w sklepie Włodzimierza Nalepy a także w sklepach Cepelii.
Teodor Karpiak został wysiedlony z domu (wybudowanym w 1938 r.) w roku 1947 w ramach „Akcji Wisła” do Górek Noteckich woj. gorzowskie, gdzie przebywał do 1956 r.
Dom rodzinny Teodora Karpiaka w Kunkowej.
Wyjechał z żoną Julią i dwoma córkami Marią (ur. 1939) i Stefanią (ur. 1941), najpierw do Zagórza, stamtąd do miejscowości Stare Kurowo, a później do PGRu w Górkach Noteckich. To właśnie córka Stefania razem ze swoim mężem Grzegorzem Hładykiem (ur. 1941), również wysiedlonym lecz do wsi obok – do Przysiek, opowiadała mi o życiu i twórczości swojego ojca. Podczas rozmowy dowiaduję się, że w latach młodości Stefania Hładyk pomagała ojcu w jego działalności, głównie ozdabiając zabawki. W pierwszej kolejności rysowała kredkami ołówkowymi „z głowy” rożnego domki, drzewka, krajobrazy, misie, postacie górali (w rozmaitych kapeluszach z piórkiem lub bez i wymyślnych serdaczkach) a następnie za pomocą wypalarki, której drut oporowy nagrzewała, wypalała wzorki. Następnie zabawkę z wypalonym po liniach kredki rysunkiem malowała jak kolorowankę zwykłymi szkolnymi farbami a na końcu całość lakierowała (najpierw lakierem nitro a później olejowym). Oprócz zdobienia zabawek zajmowała się także struganiem ich małych elementów np. ślimaków do zabawkowych skrzypiec. Rola Stefanii Hładyk w działalności Teodora Hładyka była dla mnie swego rodzaju zaskoczeniem. Oczywistym dla mnie była rola kobiet w działalności lokalnych rzemieślników, ale do tej pory sądziłam, opierając się głównie na rozmowach z nimi, że była to pomoc w mniejszym zakresie.
Stefania Hładyk prezentuje obsadki, którymi handlował jej ojciec. W tle skrzypki wykonane przez Teodora Karpiaka. fot. R. Pazdur
Stefania Hładyk prezentuje fujarki ojca włąsnoręcznie przez siebie zdobione. fot. R. Pazdur
Z twórczością Teodora Karpiaka spotkałam się wcześniej podczas kwerendy w Muzeum Regionalnym PTTK w Gorlicach, to tam zobaczyłam po raz pierwszy jego zabawki: bordowy samochód typu pick-up, zabawkowe skrzypeczki i basy.
Zabawki wykonane przez Teodora Karpiaka z Muzeum Regionalnego PTTK w Gorlicach.
Po raz kolejny na jego zabawki natknęłam się podczas kwerendy w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, tam z kolei oglądałam skrzypki ze smyczkiem, terkotkę, zielonoczerwoną pukawkę i fujarki, zdobione w identyczny sposób jak te widziane później w domu Stefanii Hładyk. W kartach ewidencyjnych przedmiotów nie było mowy o roli córki w pracy ojca. Warto w tym miejscu zauważyć, że po powrocie z wysiedlenia Stefania Hładyk ukończyła zaocznie pięcioletni kurs w Ropczycach dotyczący rachunkowości rolnej ale jej głównym i jedynym, oprócz pracy w gospodarstwie, zajęciem była pomoc ojcu przy wyrobie drobnych wyrobów z drewna (co robiła prawie 30 lat).
Podczas naszej rozmowy pokazała mi przedmioty, którymi jej ojciec handlował – a sprzedawał jak już wspomniałam nie tylko przedmioty zrobione przez siebie, ale i te kupione od innych rzemieślników m.in. z Zakopanego i Nowego Targu – które pieczołowicie przechowuje, jak mówi „na pamiątkę”. Są wśród nich drewniane, rzeźbione obsadki do stalówek (zawinięte w kwadratową tkaną serwetkę, zakupioną przed laty na jakimś jarmarku), piórnik, zestaw piśmienniczy z kałamarzem, różnego rodzaju puzderka i pudełeczka (okrągłe i w kształcie serca), drewniane talerze z ażurowymi kołnierzami i napisami (np.: „czem chata bogata tym rada”).
Z wysiedlenia Teodor Karpiak powraca razem z rodziną w 1956 r. (rok później wraca i Grzegorz Hładyk). Podczas nieobecności prawowitych właścicieli opuszczone przymusowo domy w Kunkowej, zamieszkują osadnicy z Łącka. Tak o tym czasie mówi Grzegorz Hładyk „No i tu górale zamieszkiwali. Potem ci górale – nazywali się Wójcicki – teściowi udostępnili jego własność. Zgodzili się wyjechać tam na swoje miejsce zamieszkania, „a ty przejeżdżaj na swoje”. No i to porozumienie stron – tam z tamtą gminą i z tą trzeba było załatwić – dane, że taka i taka sprawa jest. I wtedy tamta gmina wydała zezwolenie powrotu tutaj. I tak takim cudem się wróciło tu”.
Regina Pazdur