Dymitra (Mieczysława) Sembratowicza przy pracy uwiecznił fotograf Stanisław Ciok w lutym 1990 r. Pokazywałam tę fotografię wielu osobom i usiłowałam się dowiedzieć czegoś więcej na temat tej postaci. Oto, co udało mi się ustalić. Był niskiego wzrostu; ludzie wołali na niego “Mytryk”, “Mytruś”. Miał duży talent do wyrabiania przedmiotów toczonych. Piotr Bodyk obserwował go kilka razy przy pracy i tak o nim mówi: „po prostu miał talent, bo on to na oko robił takie właśnie świeczniki, żyrandole toczone takie na kilka żarówek do domu”. Ze zdjęć można wywnioskować, że toczył również różnego rodzaju kwietniki i lampy. Franciszek Klimek, który wielokrotnie mu pomagał w pracy (m.in. czy to susząc drewno, czy to wiercąc otwory w toczonych rzeczach), wspomina, że robił też toczone talerze. Najprawdopodobniej on lub jego rodzice pochodzili z dolnej Nowicy, z okolic domu Hałuszczaków (Teodora i Róży) i Dutki. Zdaniem Stefana Cymbały, kóry znał go osobiście, jego rodzina w związku z wysiedleniami związana była z Piłą, skąd przyjechał do Nowicy. Najprawdopodobniej miał żonę o imieniu Irena. Zdjęcie, które zostało wykonane przez Stanisława Cioka w 1990 r. zostało wykonane najprawdopodobniej w jednym z opuszczonych domów dziś już nieistniejących („obok Kangura [przezwisko znanej osoby we wsi], nie w stronę Stefana, nie w stronę Ferenca, nie w dół wioski, tylko w górę wioski, był jeszcze dom”). Piotr Bodyk mówi jeszcze o nim: „Na pewno nie żyje, dowiedziałem się, że miał amputowane nogi, bo on tutaj był w 90. latach, ja go pamiętam. Na akordeonie, umiał fajnie grać. Ja miałem akordeon, bo się uczyłem, próbowałem, bardzo mi się ten instrument podobał ale za bardzo nie umiałem. No a on taki samouk artysta, umiał grać na tym akordeonie. Tylko co ciekawe, nie było go nigdy stać, bo lubił sobie wypić. Nigdy go nie było stać na ten akordeon. I jak ja gdzieś się z tym swoim akordeonem pokazałem to, on bardzo chętnie na nim grał. Ale swojego właśnie nie miał. (…) No i on właśnie toczył, robił takie toczone rzeczy. Nie wiem, czy tutaj w Przysłupiu w cerkwi by nie było jeszcze świeczników na pająku jego. Pewności nie mam. A jeżeli nie na pająku to gdzieś może przy tych mniejszych ołtarzykach jego w cerkwi na Przysłupiu. Bo wiem, że zrobił i cały ten pająk drewniany toczony on, ale też dawno tutaj nie byłem w cerkwi na Przysłupiu i nie wiem, czy to jeszcze po nim zostało, czy wymienili z jakichś tam powodów”.
fot. Stanisław Ciok 07.02.1990
fot. Stanisław Ciok 07.02.1990
Wszystkich Państwa, którzy mogą pomóc w ustaleniu innych szczegółów z życia Dymitra Sembratowicza prosimy o kontakt.
Regina Pazdur